668 145 480 info@jacekjagusiak.pl

Są takie rzeczy, które odmieniają nasze życie: pizza na dowóz, zdalna praca i… Google Flights. Jeśli kiedykolwiek spędziłeś więcej niż 10 minut próbując znaleźć najtańszy lot na Bookingach, eSkyach i Kayakach, to wiesz, że wyszukiwanie biletu może przypominać grę w „Kto mnie dziś oszuka?”. A teraz wyobraź sobie, że wchodzi Google, jak rycerz w białej szacie (albo hoodie z logiem), i mówi: „Panie, ja to wszystko ogarnę za Ciebie”. Brzmi jak bajka? A to się dzieje naprawdę.

Czym jest Google Flights i dlaczego to takie fajne?

Google Flights (po polsku: Loty Google, ale kto tak mówi, niech pierwszy rzuci bagażem podręcznym) to wyszukiwarka połączeń lotniczych. Ale nie taka jak wszystkie inne – nie wciska ci hoteli w Mongolii, których nie szukałeś, ani nie każe płacić 78 zł za przewalutowanie z rupii na złotówki.

To czysta, przejrzysta, szybka i piekielnie użyteczna platforma, która pozwala:

  • Szukać lotów w obrębie całego świata.
  • Filtrować po liniach lotniczych, bagażu, przesiadkach i czasie.
  • Sprawdzać najniższe ceny z dużym wyprzedzeniem.
  • Obserwować trasy i dostać alert, jak bilety stanieją.
  • I najważniejsze: nie stracić nerwów jak przy szukaniu mieszkania w Warszawie.
Sprawdź także:  Google nie indeksuje dynamicznie generowanej treści

Jak to działa? Czy muszę mieć konto Google i certyfikat z pilotażu?

Absolutnie nie. Wystarczy wejść na stronę https://www.google.com/flights, wpisać skąd – dokąd – kiedy, kliknąć i… tadam! Dostajesz przegląd ofert z różnych linii lotniczych, często taniej niż na popularnych agregatorach. A jak nie taniej, to przynajmniej bez miliona popupów i z opóźnieniem ładowania godnym Windowsa XP.

Nie musisz się logować, nie musisz pobierać apki, nie musisz nawet się czesać. Wystarczy przeglądarka.

Magia ukryta w opcjach – czyli jak czuć się jak tajny agent turystyki

To, co czyni Google Flights genialnym, to kombinacja prostoty i mocy. Chcesz tylko loty bez przesiadek? Klik! Potrzebujesz bagażu rejestrowanego, bo wioziesz prezenty z Polski do cioci w Chicago? Proszę bardzo. Ceny w złotówkach? Tak, i to bez bolesnych niespodzianek przy płatności.

A jeśli jesteś mistrzem kombinowania z datami – „może polecimy we wtorek, bo środa to wiadomo, drogo, a czwartek to już śnieg”, to Google pokazuje kalendarz z cenami, gdzie możesz przeskakiwać między datami jak żaba po lilijkach.

Największy hit? Funkcja „Explore” – wpisujesz „Europa” albo „wszędzie”, ustawiasz budżet i… Google pokazuje, gdzie możesz lecieć za grosze. Możesz poczuć się jak turystyczny haker, który właśnie znalazł lot do Lizbony za 139 zł. W obie strony. Z bagażem.

Czy Google Flights to oszustwo, pułapka, podpucha?

Nie, nie i jeszcze raz nie. Google Flights nie jest pośrednikiem, tylko wyszukiwarką. To znaczy, że nie kupujesz biletu przez Google, tylko zostajesz przekierowany bezpośrednio na stronę linii lotniczej albo serwisu rezerwacyjnego. Zero prowizji, zero ukrytych opłat (chyba że Ryanair w to wmiesza palce).

Sprawdź także:  Reklamy na poziomie strony - nowość w Google Adsense

W skrócie – Google nic na tym nie zarabia (przynajmniej oficjalnie…), tylko pomaga Ci za darmo. Brzmi podejrzanie? No cóż, czasem coś naprawdę dobrego może być darmowe. Jak uśmiech babci albo darmowa próbka serka w Lidlu.

Wyszukiwarka lotów od Google

Kilka lifehacków i protipów dla ambitnych podróżników

  1. Szukaj lotów w trybie incognito – Google Flights nie śledzi Twoich klików jak inne strony, ale lepiej dmuchać na zimne. Incognito nie boli.
  2. Ustaw alerty cenowe – nie ma nic piękniejszego niż mail: „Ceny lotu do Nowego Jorku spadły o 560 zł”. To jak wiadomość od ex: „jednak za Tobą tęsknię”.
  3. Sprawdzaj alternatywne lotniska – czasem przelot do Bolonii jest tańszy niż do Florencji, a potem pociąg to bajka. Prawie jak w Pendolino. Prawie.
  4. Porównuj z agregatorami – czasem Kiwi, eSky czy Momondo dorzucają promki, więc warto porównać. Ale 90% przypadków Google pokazuje realne i najtańsze opcje.
  5. Bądź elastyczny – najlepsi łowcy okazji nie mają sztywnego urlopu. „Gdzieś między wrześniem a październikiem” to najlepsze okno w historii polskich podróży.

Podsumowując – Google Flights to game changer

Dzięki tej wyszukiwarce możesz planować podróże mądrze, wygodnie i – co najważniejsze – tanio. Bez stresu, bez miliona zakładek i bez strachu, że kupisz bilet za 800 zł, a dzień później kosztuje 299 zł i masz ochotę płakać do walizki.

Więc jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, wejdź na Google Flights i baw się dobrze. Może znajdziesz bilety do Japonii za pół darmo, a może do Lublina (też fajnie). Jedno jest pewne – Januszem podróży już nie będziesz.

Spis treści