Każdy z Was z pewnością wie o tym, co powiedział na ostatnim Hangoucie John Mueller na temat Pingwina, jednego z algorytmów Google, który przysporzył
lekkiego bólu głowy wielu SEOwcom, za każdym razem jak tylko pojawiał się i mącił w kolejnych wynikach.
A może teraz Pingwin działający w czasie rzeczywistym? Hmm, brzmi kusząco, choć nie dla osób, które uzależniły swój biznes od kupowania kolejnych punktów
u źródełka zwanego SWL, aby choć na chwilę zaistnieć w sieci i skroić klientów z kasy. Niestety wiele agencji obiecując nie wiadomo jakie wyniki swoim klientom
nie mają nawet odpowiedniej ilości osób do ich obsługi bo jakże można polegać na firmie mające 2 SEOwców i 10 studentów na praktykach?
Super co nie, ale czy oni obskoczą 10, 20, a może i 30 klientów zapewniając im obsługę na odpowiednio wysokim poziomie? Nie! Nie ma się co łudzić, że dalej
elementarnym działaniem w takich firmach oparte są o techniki, które niegdyś działały (no może ze 3-4 lata temu), a teraz są przyczyną kolejnych filtrów.
O zgrozo sam rynek sprzedaży punktów SWL kwitnie, ale to wszystko przez brak świadomości klientów o działaniach kolejnych firm czy studenciaków wyrwanych
to z Allegro to z innych portali typu oferia. W dodatku propaganda siana przez naczelnych „błaznów” SEO wcale nie pomaga w szerzeniu praktycznych i
ogólnie uznawanych za skuteczne metod nie wchodzących aż tak głęboko w bagno BHS. Sądzicie, że to wszystko normalne i nie ma w tym nic złego?
To oczywiste, że każdy SEOwiec ociera się w pewnym sensie o techniki niezgodne z wytycznymi Google i to jest całkowicie normalne, ale gdy widzę oferty firm
o tzw. profilu SEO oparty wyłącznie na abonamencie to aż mnie krew zalewa.
Mało tego – zastanówmy się po co wymyślono abonament? Jedyne co mi przychodzi na myśl to tylko to kasa, którą chcą wyłudzić Ci pseudopozycjonerzy,
a tak – mowa o kasie jaką mogą zbierać co miesiąc wciskając klientom kit „Trzeba czekać, a wyniki na pewno się poprawią…”.
Spoko, tylko ile trzeba czekać? SEO to faktycznie zajęcie, które wymaga zarówno cierpliwości jak i czasu, ale dwulicowe działania niektórych osób stają się zasadniczą przyczyną jeszcze silniejszych nacisków ze strony klientów. Bo co ma pomyśleć Kowalski szukając dla siebie wykonawcy, gdy na jednej grupie /forum widzi zapewnienia o „czystości” wszelkich działań oferowanych przez firmę X, a na innej w luźnej rozmowie wychodzi na jaw jak to niedoszły wykonawca
i jakże ambitny, szastający SWLami na lewo i prawo „bo może się uda” choć przez kilka miesięcy coś ugrać więcej od klienta.
Ewentualnie wciśnie się kit klientowi o czekaniu – prawda?
Licząc na lepsze wracam do tematu Pingwina – jeśli rzeczywiście Google wprowadzi wersję tego algorytmu działającą na żywo to skończy się złoty okres dla ignorantów, którzy zapewne będą musieli nie dwa razy do roku, a i pięć bądź sześć prowadzić serię szkoleń dla naiwnych, aby utrzymać się powyżej dna, które z całą pewnością prędzej czy później osiągną. Może tym razem seria szkoleń przypadnie na Wieliczkę – tam jest mnóstwo soli, co będzie dobrym
z pewnością tłumaczeniem dla krzywych min szkolących.
Kończąc swój wywód podkreślam, że nigdy nie sądziłem abym mógł kiedykolwiek poprzeć pomysł wprowadzenia takiej wersji Pingwina, a co za tym idzie poprzeć opisywane działania Google.
Już Cię naczelny idiota SEO hejtuje (https://www.facebook.com/groups/494339354019742/). „Uderz w stół a nożyce się odezwą”.
A spodziewałeś się czegoś mądrzejszego po nim? Zresztą dzięki niemu mam piękny ruch na stronie – darmowa promocja 😉
Taki odzew jest bardzo pozytywny. To oznacza, że uderzyłeś w bardzo wrażliwe miejsce i rzucą się na Ciebie jedynie Ci, którzy starają się jak najwięcej wycisnąć z klientów nie dając im przy tym realnych efektów. Z tego co widzę to atakują głównie teoretycy, którzy są znani z tego że są znani.
Towarzystwo wzajemnej adoracji już hejtuje na FB. Sól z Wieliczki. Dobre 🙂
Kto by się przejmował ich zdaniem 😉 Poza tym miło patrzeć jak jad wypływa spod kopalni w Wieliczce.
Jacku, szczerze mówiąc to chyba nie masz bladego pojęcia o SEO wiążąc opłaty abonamentowe z SWLami bo akurat większość działań „SEO” opierających się na SWLach związana jest z opłatami „od pozycji” … Gdyby to było tak proste to nie było by tak oczywiste …
Nic takiego nie napisałem 😉
Szerzysz bardzo szkodliwe i mylne poglądy nt. abonamentu, które są na rękę właśnie firmom, które bez optymalizacji strony za pomocą SWL lub ew. szybkiego podpięcia do zaplecza (z którego potem równie szybko odpinają) mogą wbić stronę do topów. Model abonamentowy oczywiście też może wiązać się z nieuczciwymi praktykami, lecz rozliczanie za pozycje po prostu prowokuje do zachowań, które na dłuższą metę nie są w interesie klienta. Tu kilka argumentów na poparcie tej tezy: http://www.szymonslowik.pl/pozycjonowanie-w-rozliczeniu-za-pozycje-argumenty-przeciw/
Ani abonament, ani rozliczanie za pozycje nie jest dobrym wyjściem. Jak dla mnie model hybrydowy poniekąd sprawdza się znacznie lepiej, a wyniki da się zmierzyć na różne sposoby i niekoniecznie to muszą być wyniki związane z pozycjami. Co do abonamentu to piszę o agencjach, które nie obrabiają i tak wszystkich klientów, ale kasę co miesiąc biorą praktycznie za nic nie robienie. Powiedz mi w jaki sposób klient ma sprawdzić czy w przypadku abonamentu nie płaci „za nic”? Każesz mu płacić pół roku obiecując gruszki na wierzbie? Może po roku się obudzi i zrezygnuje, ale kto mu wtedy zwróci włożoną kasę w całe przedsięwzięcie?
Albo jesteś poważną firmą, masz nazwisko, referencje i polecenia albo nie masz. Proste. Jak idę do dobrej restauracji to nie muszę mieć podglądu kuchni, aby mieć pewność, czy kucharz nie wrzuca mrożonki do mikrofalówki, tylko przygotowuje przyzwoitej jakości danie.
Tylko pamiętaj, że w żadnej dużej restauracji odwiedzanej przez setki klientów nie przygotowuje się wszystkich dań na bieżąco i zazwyczaj dokańcza się je i doprawia po otrzymaniu zamówienia. A gdy klient nie jest świadomy do końca jak co ma smakować to zamiast jesiotra otrzyma pstrąga i będzie zadowolony, zadowolony do czasu, gdy odkryje prawdę. Tym samym czasami warto zajrzeć do kuchni, aby mieć pewność czy osoba, która poleciła nam daną restauracje nie zmywa tam naczyń.
@Jacek Jagusiak
Model hybrydowy jest ok, ale dalej będzie to część uzależniona od efektu. W abonamencie Klient powinien dostać wgląd do monitoringu pozycji na wybrane frazy a strona powinna mieć podłączone Google Analytics. Takie rozwiązanie umożliwia śledzenie wyników. Jeśli agencja dostarcza jeszcze plan i raport z pracy to spokojnie można śledzić postępy i reagować, gdyby coś było nie tak. Swoją drogą, jak ktoś chce robić Klientów w jajo, to nieważne czy na modelu hybrydowym czy abonamencie sposób znajdzie. Nawet na efekt można robić SEO dobrze i źle, nie ma reguły i systemu idealnego.
Tylko wiesz, Ci co jeszcze dwa lata temu żyli z płatności za efekt dziś psioczą na podobny model rozliczeń. Dlaczego? Bo trudniej uzyskać efekt i prościej im zdzierać za abonament.
Poważnie uważasz, że 2 SEO-wców na pełnym etacie ze wsparciem 10 praktykantów nie jest wstanie obskoczyć 10 firm?
Obskoczyć da się, ale nie da się podejść rzetelnie do każdego z nich. A klient nie jest po to, aby go odfajkować i lecieć dalej.
Każdy model jest dobry o ile: obie strony są zadowolone, czyli firma seo zarabia, klient ma pozycje uzgodnionych (nie narzuconych) fraz, które przekładają się na UU i sprzedaż/zamówienia/itp oraz umowa traktuje strony równo. Abonament za grube tysiące, bez gwarancji czegokolwiek jest oszustwem i naciąganiem klienta, który jeszcze w nieświadomości podpisuje umową na czas określony bez możliwości wypowiedzenia i musi płacić choć dawno już zbankrutował bo NIC nie dostał w zamian.
Nie można wszystkich w jeden worek wrzucać. Jak klient (np. z oferii) chce „za efekt”, z góry zaznacza że abo nie zapłaci i dostaje co chce czyli pozycje fraz to jest ok. Jak chce dobre frazy a dostaje frazy typu: „czerwona walizka na 4 kółkach 90 cm na 40 cm” i płaci kilkadziesiąt złotych za poz.10 to jest dymanie.
Tylko, że pingwin w czasie rzeczywistym to przecież dobra wiadomość zarówno dla branży jak i klientów. O wiele lepsze rozwiązanie niż pingwin odpalany kiedy się Googlowi zechce.
I wybacz ale cały post brzmi mniej więcej tak: niedługo przyjdzie katastrofa która wszystkim zrobi źle ale masz stuprocentową pewność że Tobie zrobi dobrze. Naiwne twierdzenie.
Nie mówię, że mi będzie dobrze czy idealnie, ale usprawni to wiele kwestii, zarówno wykosi tych, którzy lecą sobie ze spamem aby utrzymać to w wynikach 2-3 miesiące jak i tych co od dawna polegają jedynie na linkach rotacyjnych z jakiś witryn z tekstami piosenek czy opisami GG. Co przyniesie przyszłość to czas pokaże, a jeśli robisz coś z głową, a nie e-w(ł)ebem to nie ma zbytnio czego obawiać.
Jakby się to Google nie pociło, to nie znajdą metody, która ot tak wypłapie wszystko nawalane SWLem czy czymś innym. To zabawa w kotka i myszkę i myszka zawsze znajdzie jakąś lukę 😉
A co z kolibrem? To zwierzątko zostało czyżby zapomniane przez wujaszka G?
Widzę wchodzisz na ścieżkę wojenną z Xannem, uważaj bo zacznie walić w ciebie linkami
On nie jest na tyle rozgarnięty. Jakbym miał kozę to z pewnością byłaby od niego inteligentniejsza.
Może w końcu zyska się na white seo, a słabe linkowanie odejdzie do lamusa.. Przydałyby się już jakieś przykłady, wyniki testów, od momentu wprowadzenia pingwina. Poprawialiście jakiś profil linków?