W ostatnich latach rynek usług SEO w Polsce (i nie tylko) przechodzi dynamiczne zmiany, wynikające zarówno z rosnącej świadomości klientów, jak i coraz bardziej zaawansowanych mechanizmów kontrolnych ze strony wyszukiwarek. Jednym z najważniejszych narzędzi Google, mających na celu przeciwdziałanie manipulacjom wynikami wyszukiwania, jest algorytm Pingwin. Od momentu jego pierwszego wdrożenia w 2012 roku, stanowił on dla wielu praktyków SEO istotne wyzwanie, a zarazem narzędzie oczyszczające ekosystem wyszukiwarki z praktyk niezgodnych z wytycznymi Google.
Na jednym z niedawnych spotkań typu Hangout, John Mueller – przedstawiciel Google – poruszył temat możliwego działania algorytmu Pingwin w czasie rzeczywistym. Zmiana ta, jeśli faktycznie zostanie zaimplementowana (a wiele wskazuje na to, że już została lub jest w fazie końcowej), może stanowić przełom w walce z tzw. „czarnym SEO”, szczególnie w kontekście rynku usług opartych na masowym pozyskiwaniu linków z systemów wymiany (SWL).
W niniejszym artykule przedstawiamy krytyczną analizę potencjalnych skutków tej zmiany, ze szczególnym uwzględnieniem obecnych praktyk w branży oraz ich długofalowych konsekwencji.
Geneza i ewolucja algorytmu Pingwin
Algorytm Pingwin został wprowadzony przez Google w kwietniu 2012 roku jako odpowiedź na manipulacyjne techniki link buildingu, które wypaczały jakość wyników wyszukiwania. Głównym celem było ukaranie stron, które zdobywały pozycje w SERP-ach dzięki nienaturalnemu profilowi linków, często opartemu na farmach linków, katalogach czy systemach SWL.
Kolejne aktualizacje przynosiły coraz bardziej wyrafinowane mechanizmy oceny profilu linkowego. Finalna wersja Pingwina (4.0), ogłoszona w 2016 roku, została w pełni zintegrowana z podstawowym algorytmem Google, co oznaczało aktualizacje w czasie rzeczywistym. Jednak jak pokazuje praktyka, nie wszystkie aspekty działały od razu zgodnie z deklaracjami.
Patologie rynku SEO – diagnoza stanu obecnego
Pomimo intensywnych kampanii edukacyjnych, rynek SEO nadal boryka się z szeregiem patologii. Szczególnie niepokojącym zjawiskiem jest dominacja tanich, pseudoprofesjonalnych usług opartych na masowym pozyskiwaniu linków z niezweryfikowanych źródeł.
Wielu klientów, nieposiadających odpowiedniej wiedzy technicznej, ulega iluzji skuteczności „szybkich rezultatów” oferowanych przez firmy operujące z minimalnym zapleczem kadrowym (np. 2 specjalistów i kilkunastu stażystów). Brakuje indywidualnego podejścia, analizy ryzyka i edukacji klienta. Działania są często oparte na przestarzałych schematach, które obecnie narażają strony na filtry algorytmiczne lub nawet ręczne kary.
Prawdziwa natura „abonamentowego SEO”
Jednym z najczęstszych modeli sprzedażowych stosowanych przez agencje SEO jest tzw. abonamentowa forma współpracy, w której klient regularnie opłaca usługę, bez gwarancji efektów w określonym czasie. Sam w sobie model abonamentowy nie musi być zły – problemem jest jego wykorzystywanie do ukrywania braku rzeczywistych działań.
Wielu wykonawców tłumaczy klientom brak efektów koniecznością „czekania”, bez przedstawienia konkretnych strategii, analityki czy planu działań. W ten sposób tworzy się sytuacja, w której klient finansuje działania pozorne, nie mając jednocześnie żadnej gwarancji transparentności.
Skutki możliwej aktualizacji Pingwina w czasie rzeczywistym
Jeśli Google wdroży wersję Pingwina działającą w pełnym czasie rzeczywistym, możemy spodziewać się znacznie szybszego reagowania algorytmu na pojawiające się linki nienaturalne. To oznacza koniec „okresu łaski”, który pozwalał na tymczasowe manipulacje – linki pochodzące z nieautoryzowanych źródeł będą neutralizowane niemal natychmiast.
Takie rozwiązanie ma potencjał, by trwale zredukować skuteczność SWL-i i wymusić na agencjach SEO przejście na bardziej zrównoważone, jakościowe strategie. Równocześnie jednak, może doprowadzić do chaosu wśród wykonawców bazujących wyłącznie na metodach nieetycznych, co już teraz można zaobserwować w postaci rosnącej liczby webinarów, szkoleń i „kursów ratunkowych”.
Konsekwencje dla branży i rekomendacje
Z perspektywy długofalowej, real-time Pingwin to krok w dobrą stronę. Jego działanie wymusi:
- wzrost transparentności w relacjach klient-agencja,
- konieczność inwestowania w treści i techniczne SEO,
- eliminację wykonawców działających według przestarzałych schematów,
- oraz większy nacisk na analizę ryzyka w działaniach link buildingowych.
Rekomenduje się agencjom i freelancerom gruntowny przegląd stosowanych praktyk oraz wdrożenie audytów zgodności z wytycznymi Google. Dla klientów – konieczność zadawania trudnych pytań wykonawcom oraz regularne monitorowanie rzeczywistych działań (nie tylko wyników).
Podsumowanie
Dynamiczny rozwój algorytmów Google, w tym potencjalna pełna aktywacja Pingwina w czasie rzeczywistym, stawia przed branżą SEO nowe wymagania. Przestarzałe techniki linkowania, opierające się na schematach sprzed dekady, nie tylko przestają działać – mogą wręcz prowadzić do trwałego usunięcia strony z indeksu.
Era „szybkiego SEO” dobiega końca. W jej miejsce pojawia się potrzeba profesjonalizacji, edukacji i transparentności. Real-time Pingwin to nie zagrożenie – to naturalna konsekwencja nadużyć, których dopuściła się część środowiska. Być może ten raz algorytm nie tylko oczyści indeks Google, ale także samą branżę – z iluzji, mitów i fałszywych obietnic.
Już Cię naczelny idiota SEO hejtuje (https://www.facebook.com/groups/494339354019742/). „Uderz w stół a nożyce się odezwą”.
A spodziewałeś się czegoś mądrzejszego po nim? Zresztą dzięki niemu mam piękny ruch na stronie – darmowa promocja 😉
Taki odzew jest bardzo pozytywny. To oznacza, że uderzyłeś w bardzo wrażliwe miejsce i rzucą się na Ciebie jedynie Ci, którzy starają się jak najwięcej wycisnąć z klientów nie dając im przy tym realnych efektów. Z tego co widzę to atakują głównie teoretycy, którzy są znani z tego że są znani.
Towarzystwo wzajemnej adoracji już hejtuje na FB. Sól z Wieliczki. Dobre 🙂
Kto by się przejmował ich zdaniem 😉 Poza tym miło patrzeć jak jad wypływa spod kopalni w Wieliczce.
Jacku, szczerze mówiąc to chyba nie masz bladego pojęcia o SEO wiążąc opłaty abonamentowe z SWLami bo akurat większość działań „SEO” opierających się na SWLach związana jest z opłatami „od pozycji” … Gdyby to było tak proste to nie było by tak oczywiste …
Nic takiego nie napisałem 😉
Szerzysz bardzo szkodliwe i mylne poglądy nt. abonamentu, które są na rękę właśnie firmom, które bez optymalizacji strony za pomocą SWL lub ew. szybkiego podpięcia do zaplecza (z którego potem równie szybko odpinają) mogą wbić stronę do topów. Model abonamentowy oczywiście też może wiązać się z nieuczciwymi praktykami, lecz rozliczanie za pozycje po prostu prowokuje do zachowań, które na dłuższą metę nie są w interesie klienta.
Ani abonament, ani rozliczanie za pozycje nie jest dobrym wyjściem. Jak dla mnie model hybrydowy poniekąd sprawdza się znacznie lepiej, a wyniki da się zmierzyć na różne sposoby i niekoniecznie to muszą być wyniki związane z pozycjami. Co do abonamentu to piszę o agencjach, które nie obrabiają i tak wszystkich klientów, ale kasę co miesiąc biorą praktycznie za nic nie robienie. Powiedz mi w jaki sposób klient ma sprawdzić czy w przypadku abonamentu nie płaci „za nic”? Każesz mu płacić pół roku obiecując gruszki na wierzbie? Może po roku się obudzi i zrezygnuje, ale kto mu wtedy zwróci włożoną kasę w całe przedsięwzięcie?
Albo jesteś poważną firmą, masz nazwisko, referencje i polecenia albo nie masz. Proste. Jak idę do dobrej restauracji to nie muszę mieć podglądu kuchni, aby mieć pewność, czy kucharz nie wrzuca mrożonki do mikrofalówki, tylko przygotowuje przyzwoitej jakości danie.
Tylko pamiętaj, że w żadnej dużej restauracji odwiedzanej przez setki klientów nie przygotowuje się wszystkich dań na bieżąco i zazwyczaj dokańcza się je i doprawia po otrzymaniu zamówienia. A gdy klient nie jest świadomy do końca jak co ma smakować to zamiast jesiotra otrzyma pstrąga i będzie zadowolony, zadowolony do czasu, gdy odkryje prawdę. Tym samym czasami warto zajrzeć do kuchni, aby mieć pewność czy osoba, która poleciła nam daną restauracje nie zmywa tam naczyń.
@Jacek Jagusiak
Model hybrydowy jest ok, ale dalej będzie to część uzależniona od efektu. W abonamencie Klient powinien dostać wgląd do monitoringu pozycji na wybrane frazy a strona powinna mieć podłączone Google Analytics. Takie rozwiązanie umożliwia śledzenie wyników. Jeśli agencja dostarcza jeszcze plan i raport z pracy to spokojnie można śledzić postępy i reagować, gdyby coś było nie tak. Swoją drogą, jak ktoś chce robić Klientów w jajo, to nieważne czy na modelu hybrydowym czy abonamencie sposób znajdzie. Nawet na efekt można robić SEO dobrze i źle, nie ma reguły i systemu idealnego.
Tylko wiesz, Ci co jeszcze dwa lata temu żyli z płatności za efekt dziś psioczą na podobny model rozliczeń. Dlaczego? Bo trudniej uzyskać efekt i prościej im zdzierać za abonament.
Poważnie uważasz, że 2 SEO-wców na pełnym etacie ze wsparciem 10 praktykantów nie jest wstanie obskoczyć 10 firm?
Obskoczyć da się, ale nie da się podejść rzetelnie do każdego z nich. A klient nie jest po to, aby go odfajkować i lecieć dalej.
Każdy model jest dobry o ile: obie strony są zadowolone, czyli firma seo zarabia, klient ma pozycje uzgodnionych (nie narzuconych) fraz, które przekładają się na UU i sprzedaż/zamówienia/itp oraz umowa traktuje strony równo. Abonament za grube tysiące, bez gwarancji czegokolwiek jest oszustwem i naciąganiem klienta, który jeszcze w nieświadomości podpisuje umową na czas określony bez możliwości wypowiedzenia i musi płacić choć dawno już zbankrutował bo NIC nie dostał w zamian.
Nie można wszystkich w jeden worek wrzucać. Jak klient (np. z oferii) chce „za efekt”, z góry zaznacza że abo nie zapłaci i dostaje co chce czyli pozycje fraz to jest ok. Jak chce dobre frazy a dostaje frazy typu: „czerwona walizka na 4 kółkach 90 cm na 40 cm” i płaci kilkadziesiąt złotych za poz.10 to jest dymanie.
Tylko, że pingwin w czasie rzeczywistym to przecież dobra wiadomość zarówno dla branży jak i klientów. O wiele lepsze rozwiązanie niż pingwin odpalany kiedy się Googlowi zechce.
I wybacz ale cały post brzmi mniej więcej tak: niedługo przyjdzie katastrofa która wszystkim zrobi źle ale masz stuprocentową pewność że Tobie zrobi dobrze. Naiwne twierdzenie.
Nie mówię, że mi będzie dobrze czy idealnie, ale usprawni to wiele kwestii, zarówno wykosi tych, którzy lecą sobie ze spamem aby utrzymać to w wynikach 2-3 miesiące jak i tych co od dawna polegają jedynie na linkach rotacyjnych z jakiś witryn z tekstami piosenek czy opisami GG. Co przyniesie przyszłość to czas pokaże, a jeśli robisz coś z głową, a nie e-w(ł)ebem to nie ma zbytnio czego obawiać.
Jakby się to Google nie pociło, to nie znajdą metody, która ot tak wypłapie wszystko nawalane SWLem czy czymś innym. To zabawa w kotka i myszkę i myszka zawsze znajdzie jakąś lukę 😉
A co z kolibrem? To zwierzątko zostało czyżby zapomniane przez wujaszka G?
Widzę wchodzisz na ścieżkę wojenną z Xannem, uważaj bo zacznie walić w ciebie linkami
On nie jest na tyle rozgarnięty. Jakbym miał kozę to z pewnością byłaby od niego inteligentniejsza.
Może w końcu zyska się na white seo, a słabe linkowanie odejdzie do lamusa.. Przydałyby się już jakieś przykłady, wyniki testów, od momentu wprowadzenia pingwina. Poprawialiście jakiś profil linków?